wtorek, 5 lutego 2013

Piąty, część druga.

~ Lily

Nerwowo obserwowałam to, co dzieję się za szybą. Vinny lubi być wybuchowy i nieobliczalny. Zgrywa tylko takiego lalusia, a w głębi jest twardy. Zastanawiałam się, jak zareaguję na broń Justina. Najbardziej boję się tego, że Vinny się zorientuje, że to atrapa i zrobi Justinowi coś złego, czego on się nie spodziewa.. Myślę też, że mogę się mylić. Nie znam Justina tak dobrze, ale wydaję się być bystry.
Justin, Justin, Justin.. Od tamtego dnia, w którym zaoferował mi podwózkę, wiedziałam, że to się tak nie skończy, że jeszcze go spotkam. I nie myliłam się. Uratował mnie przed moim byłym chłopakiem. Wydaję się być opanowany, nie lubiący wpakowywać się w kłopoty. Był tak cholernie tajemniczy, co dodawało mu jeszcze bardziej seksowności. Myślę, że nie będę się z nim nudzić. 
Spojrzałam na zegarek. Justin już od 10 minut nie wychodzi z mieszkania Vinniego. Powiedział, że tylko odbierze mu pieniądze i znikamy, lecz coś go zatrzymało. Zaczęłam wiercić się na fotelu, odganiając od siebie złe myśli. Odpięłam pas i wyszłam z samochodu, chcąc zaczerpnąć świeżego powietrza.
Zamknęłam drzwi, włożyłam ręce do przednich kieszeni krótkich spodni, przymknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech. Rozejrzałam się dookoła, czy czasem nikt mnie nie obserwuje, ale nikogo nie było.
Latarnie oświetlały drogę i mały parking. W cieniu, w którym stałam było mrocznie, więc wyszłam z niego i oparłam się o bagażnik. W tle było słychać tylko lekki szum wiatru, a na niebie widniał ogromny i jasny księżyc.
Zaczęłam nerwowo tupać nogą. Do cholery Justin! Prosił mnie, bym nie szła za nim, ale przecież musiałam sprawdzić co się tam dzieję. Co jeśli Vinny go zabił, a Justin teraz leży martwy? Otrząsnęłam się, podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Na fotelu leżała moja mała torebka. Wyjęłam z niej mały, podręczny nożyk i schowałam go do tylnej kieszeni moich spodenek. Jeżeli Vinny chcę się bawić, to się pobawimy. Wyjęłam kluczyki ze stacyjki, wyszłam z samochodu. Zamykając go, zauważyłam, że Vinny wychodzi i kieruje się w prawą stronę. Schowałam się za maską, by mnie nie ujrzał. Postać Vinniego za chwilę zginęła w mroku, a ja już wiedziałam, że coś się stało.
Sprawdziłam, czy samochód jest zamknięty. Schowałam kluczyki do kieszeni i truchtem, rozglądając się jednakowo biegłam ku budynkowi.
Przebiegłam korytarz, rozejrzałam się. Spojrzałam w prawo i ujrzałam krew przy drzwiach na przeciwko mnie. Kurwa! Natychmiast do nich podbiegłam i nerwowo złapałam za klamkę.
- Cholera! - powiedziałam sama do siebie, gdy drzwi były zamknięte. Mój oddech nagle przyśpieszył. Jeżeli stało się coś poważnego Justinowi, to tylko z mojej winy.
- Justin! - zaczęłam krzyczeć. Waliłam rękoma w drzwi, lecz nikt nie odpowiadał. Cholerne drzwi były zamknięte. Oparłam się o ścianę. Musiałam szybko wymyślić jakiś plan, jak się tam dostać. Spuściłam głowę w dół opierając się rękoma o kolana. Zaczęłam żałować, że pozwoliłam puścić Justina samego... Zaczęłam żałować, że w ogóle poprosiłam go o to, byśmy odzyskali moje pieniądze...
A mogliśmy teraz tkwić w tym gównianym hotelu...
Nagle podniosłam głowę. Przecież mogę dostać się oknem. Mieszka na parterze, to nie powinno być takie trudne. Uśmiechnęłam się sama do siebie i natychmiast kierowałam się do drzwi wejściowych. Gdy tylko wyszłam z niego, szukałam okna zgodnie z mieszkaniem Vinniego. Zaczęłam liczyć okna, przypominając sobie dokładne miejsce tymczasowego mieszkania. Stanęłam przed jednym, upewniając się w myślach, że to rzeczywiście jest to mieszkanie.
Postanowiłam wziąć wielką belkę, która leżała obok mnie. Spojrzałam raz na nią, a raz na okno. Cóż, nic lepszego nie wymyślę. Podeszłam do okna, które było lekko wyżej ode mnie. Mocno się zamachnęłam i uderzyłam belką w okno. Okno było nie na tyle wytrzymałe, że rozbiło się za jednym zamachem, aż nagle usłyszałam, jak kawałki szkła rozbijają się o mały chodniczek. Usunęłam szkło belką z parapetu i złapałam się za niego dwoma rękoma, skacząc i mocno przyciągając się do niego. Po wielu próbach wreszcie się udało, a ja odetchnęłam z ulgą, że już jestem w środku.
Zeskoczyłam na drewniane panele i przeszłam pod firaną. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Atrapa broni leżała na szafce obok drzwi. Podeszłam do niej, chwyciłam broń w dłonie. Gdzie jest Justin? Odłożyłam broń z powrotem i spojrzałam w prawo. Natychmiast moje serce zaczęło bić mocniej.
- Ja pierdole, Justin! - wydarłam się i szybko podbiegłam do Justina. Jedną rękę miał podpiętą kajdankami do kaloryfera.  Usiadłam koło niego.
- Justin, słyszysz mnie? - wzięłam jego głowę w dłonie. Zauważyłam, że ma rozwaloną głowę. Jak mogłam narazić go na takie niebezpieczeństwo?! On chciał mi tylko pomóc... Złapałam go za dłoń, poklepałam go po policzku. Do moich oczu powoli napływały łzy.
- Justin, proszę cię, obudź się! - zaczęłam panikować. - Justin proszę. - łza poleciała mi po policzku. - Nie rób mi tego.. Pamiętasz co mówiłeś? Jesteśmy jedną drużyną, nie możesz tak po prostu odejść! Proszę cię, obudź się.. - złapałam go za oba poliki. - Słyszysz.. Justin.. - nerwowo patrzyłam się na jego twarz. - Nie rób mi tego.. - powiedziałam i puściłam jego poliki, kładąc swoją głowę na jego ramię.


~ Justin

Łeb mi pękał, nie wiedziałem co się dzieję.. Czułem się tak, jakbym był sparaliżowany. Nie miałem siły nawet otworzyć oczu, nie mogłem się dowiedzieć nawet, gdzie teraz jestem. Poczułem silny ból z tyłu głowy, który rozrywał mnie od środka.
Zacisnąłem zęby, chcąc podnieś głowę. Gdy to zrobiłem, usłyszałem czyiś głos.
- Boże, Justin.. - był zachrypnięty ale i znany mi dobrze. Otworzyłem pomału oczy i ujrzałem małą, śliczną i bladą twarzyczkę, z wielkimi brązowymi oczami. To była Lily.
- Justin, ty żyjesz.. - ujrzałem, jak łza spływa jej po policzku. Podniosłem rękę i przejechałem kciukiem po jej policzku, ocierając łzę. - Tak się ba... - przerwałem jej zatykając jej usta kciukiem. - Ciii. - szepnąłem. - Wszystko będzie w porządku. - uśmiechnąłem się lekko, lecz nadal czułem niesamowity ból. Lily wzięła moją dłoń i ucałowała ją. - Nie powinnam pozwolić ci pójść tu samemu. To moja wina. - kolejne łzy spływały jej po policzku. Czy ona się o mnie bała? Pewno tak. Zrobiło mi się miło.
- Co ty mówisz.. To nie jest twoja wina.. To ja byłem nieroztropny, wszystko za łatwo szło. Mogłem się domyślić, że może się to tak skończyć, ale gdy miałem już worek z twoimi pieniędzmi w dłoniach, poczułem ulgę. Zamiast upewnić się, że wszystko dobrze zrobiłem, wolałem tak po prostu opuścić szybko to mieszkanie, aż w końcu dostałem w głowę i straciłem przytomność.. - spojrzałem jej w oczy. - Lily, spójrz na mnie. - Lily natychmiast spojrzała się na mnie, a w jej oczach było widać smutek. - To nie jest twoja wina, tylko moja, a ty nie możesz się za to obwiniać, bo ja się uparłem, że pójdę sam. - pogłaskałem ją po policzku. Czułem, że moje serce bije mocniej, niż wcześniej. Ona była niesamowita. - Poza tym, przyszłaś tutaj po mnie i jestem ci wdzięczny za to, że mnie nie zostawiłaś.
- Przepraszam cię Justin.. - westchnęła.
- Nie masz za co mnie przepraszać, wszystko jest i będzie w porządku. - uśmiechnąłem się do niej. - A teraz rozkuj mnie. Kluczyki powinny gdzieś być. - zaśmiałem się.
- Och ty. - Lily przybliżyła się do mnie i oddała na moim policzku pocałunek. Uśmiechnąłem się na czucie jej warg na swojej skórze.
Lily wstała i zaczęła przeszukiwać wszystkie szafki. Obserwując ją, dotknąłem ręką rany na mojej głowie. Poczułem jeszcze większy ból, na co syknąłem. To nie jest zwykłe zadrapanie, z pewnością muszę udać się z tym do szpitala.
Lily wreszcie znalazła upragnione kluczyki i odpięła kajdanki. Poczułem ulgę. Lily pomogła mi wstać.
- Musimy jechać z tym do szpitala. - powiedziała z troską w oczach.
- Spokojnie. - złapałem ją za rękę. - Nic mi nie będzie, zobaczysz. - uśmiechnąłem się. - Chodź, idziemy. - wskazałem delikatnie moją głową na drzwi. Lily otworzyła drzwi i powoli wyszła z pomieszczenia.
- Zaczekaj, a pieniądze? - zapytałem.
- Nie grają teraz roli. Prawie przez nie zginąłeś, nie mogę na nie patrzeć. Niech się nimi nażre, skoro chciał cię dla nich zabić. - zmarszczyła nos.
- Może jednak je weźmiemy? Nie należy mu się nic. Niech sobie jakoś radzi. - spojrzałem na nią, a ona tylko wzruszyła ramionami. Dziwne, bo przedtem strasznie jej na nich zależało, a teraz, gdy możemy je wziąć ich nie chcę. Zrobiłem krok w tył i wziąłem torbę z pieniędzmi z szafki. Jeszcze mnie popamiętasz, Vinny..Wróciłem z powrotem do Lily. Złapałem ją za rękę i wyszliśmy z budynku.

_____________________________
Bardzo Was przepraszam. Wiem, że miał być w weekend, ale przez to całe zamieszanie z koncertem i biletami na koncert Justina, nie mogłam się skupić.

Kolejny rozdział powinien być na 100% w piątek, ponieważ mam pomysł na kolejny rozdział.
Dziękuje Wam za komentarze i za wyświetlenia - jesteście wielcy!

@biebsgangsta

11 komentarzy:

  1. Uffffff ulżyło mi. I dobrze że zabrali mu te pieniądze XD Czekam na newsa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny! Ale już się bałam że coś Justinowi gorszego sie stało ;o <3
    Czekam na nn ;* :)


    @Michaelowax3

    OdpowiedzUsuń
  3. cuuuudo! cieszę się, że Lily uratowała Juju i udało im sie zdobyć pieniądze :) haha, też przez koncert nie mogłam się skupić na pisaniu :D / @justgivemelovee

    OdpowiedzUsuń
  4. jejku, tak się cieszę, że Lily uratowała Justina i jest jak na razie wszystko dobrze. oby Justinowi nie stało się nic poważnego z tą głową :) jakie masz bilety? czekam na kolejny ;* / @ForeverBelieb12

    OdpowiedzUsuń
  5. Awwwwww. Jaram się tym z dnia na dzień coraz bardziej. <3 Fantastyczne ! @Swag_On_Juustin

    OdpowiedzUsuń
  6. Zbliżają się pomału *.* Czekam tylko na to, aż sie pocałują :) Z rozdziału na rozdział co raz bardziej kocham to opowiadanie . Czekam z niecierpliwością na nowy :D
    @MyLoveIsHuge

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda, że poprzednie opowiadanie skończyłaś, ale to jest meeega <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Dodaj, dodaj szybko. Uwielbiam to opowiadanie.♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialne to opowiadanie ! Tylko szkoda ze nie dokończyłaś tamtego ;c Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. Przepraszam, że tak długo nie było mnie na twoim blogu, na pewno to nadrobię ;) A rozdział jak zawsze wspaniały <3
    A i zmieniłam nazwę na Twitterze z @Kate2599Biebs na @Kate_Biebss ;)

    OdpowiedzUsuń